Wróciłem dziś
do domu z pracy, trochę później, moja żona już spała, pocałowałem ją delikatnie
w policzek, usłyszałem tylko zaspane buzi... i drapiesz... Miałem się wziąć za kolejne strony naszego
15-sto stronnicowego referatu, ale byłem jakiś niespokojny, nie umiałem skupić
myśli na tym o czym mam pisać... po
kwadransie odpuściłem.... Ubrałem się zamknąłem drzwi na klucz i schodząc po
schodach wiedziałem już doskonale, czym to się skończy. Mieszkam na obrzeżach miasta,
wiec tak naprawdę wystarczy kwadrans by znaleźć się na polnej drodze, pomiędzy
polami i łąkami. To lubię.
Noc była
wyjątkowo łaskawa, na bezgwiezdnym i bezchmurnym niebie, leniwie przesuwał się
majestatyczny sierp księżyca, otaczał mnie lekki, dziarski wiatr. Dość chłodno
jak na tą porę roku, ale za to to idealna pogoda na nocny spacer z własnymi
myślami. Większość z was kojarzy na pewno utwór Edd'a Harrisa - I see fire. Jeśli
nie, u dołu wpisu jest mała ściągawka, tym razem w wykonaniu Artema Furmana. Ogólnie
nie znoszę tych wszystkich reality-wieś, ale są utwory, które zapadają w serce
i budzą... niepokój? Taki delikatny, bezszelestny szept, który każe Ci upewnić
się, że to co robisz, jest właściwe, skonfrontować się na nowo, z tym co sobie
założyłeś, czy przypadkiem nie zboczyłeś z założonego kursu?
Jest coś
niebezpiecznego w tej piosence, coś co sprawia, że pytasz gdzie jest Twój koń,
i gdzie stacjonuje wróg? Nie wiem, jak jest z Wami, ale we mnie ta piosenka
budzi... Tęsknotę. Za przygodą, za
zrzuceniem mundurka, za tym by napisać żonie, kochanie będę później a potem
wyłączyć telefon... na trzy dni,
ewentualnie tydzień, zaszyć się w lesie, zmierzyć go centymetr, po centymetrze,
wzdłuż i wszerz i w poprzek, też przeliczyć całą zwierzynę jaka w nim jest
i zmierzyć się z przywódcą watahy wilków, która w nim grasuje....
Nawet jeśli
uznacie, że zimne, nocne powietrze widocznie mi poszkodziło, albo, że żona regularnie
mnie podtruwa, a to są pierwsze tego efekty... trudno. Ale założę się, że nie
ma faceta, i nie ma kobiety [ale o tym przy innej okazji] który/która właśnie o czymś takim by nie
marzył[a]...
Bardzo słabo
znam angielski, ale kiedy słucha się tych melodycznych słów, kiedy budzi się
Tęsknota, na powierzchnię serca wypływa pytanie, czy to co robisz naprawdę ma
sens? Czy to jest to, co chciałeś robić przez całe życie, zajrzyj w głąb samego
siebie, gdzie podziały się te wszystkie bohaterskie czyny, których miałeś
dokonać...? Mam nadzieję, że czytając te słowa czujesz delikatne drżenie
Twojego serca, to oznacza, że właśnie budzi się ono z letargu... z uśpienia
marzeń i pragnień. Ta piosenka opowiada o rzeczach wielkich i straszliwych,
straszliwych przez to, jak bardzo takich dokonań pragnie ludzkie serce,
zwłaszcza serce mężczyzny...
Czy nie
chciałbyś przeżyć wielkiej przygody, która pozwoliłaby sprawdzić Ci, na ile
naprawdę jesteś twardy, spotkać się z samym sobą naprawdę? Zetrzeć się z samym
sobą w boju, by obedrzeć się z wszystkich masek? Stanąć ramię w ramię z innymi,
których kochasz, i którzy KOCHAJĄ CIEBIE!
And if we should die tonight
We should all die together
I
jeśli mamy zginąć tej nocy
Winniśmy zginąć razem
Ta
piosenka traktuje o autentyczności, ale i o miłości, aż do końca, kiedy ramię w
ramię stawiamy czoła niebezpieczeństwu. Wtedy tak naprawdę wychodzi kto
przyjaciel, a kto wróg, a kto jeszcze...
zdrajca. W świecie pozornej przyjaźni i wygładzonej poprawności, tak
naprawdę nie wiemy komu tak możemy wierzyć, a komu jednak nie? Czy zatem
naprawdę potrzebna jest wojna, by to odkryć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz