niedziela, 8 czerwca 2014

SPACER

Wróciłem dziś do domu z pracy, trochę później, moja żona już spała, pocałowałem ją delikatnie w policzek, usłyszałem tylko zaspane buzi...  i drapiesz...  Miałem się wziąć za kolejne strony naszego 15-sto stronnicowego referatu, ale byłem jakiś niespokojny, nie umiałem skupić myśli na tym o czym mam pisać...  po kwadransie odpuściłem.... Ubrałem się zamknąłem drzwi na klucz i schodząc po schodach wiedziałem już doskonale, czym to się skończy. Mieszkam na obrzeżach miasta, wiec tak naprawdę wystarczy kwadrans by znaleźć się na polnej drodze, pomiędzy polami i łąkami. To lubię.


Noc była wyjątkowo łaskawa, na bezgwiezdnym i bezchmurnym niebie, leniwie przesuwał się majestatyczny sierp księżyca, otaczał mnie lekki, dziarski wiatr. Dość chłodno jak na tą porę roku, ale za to to idealna pogoda na nocny spacer z własnymi myślami. Większość z was kojarzy na pewno utwór Edd'a Harrisa - I see fire. Jeśli nie, u dołu wpisu jest mała ściągawka, tym razem w wykonaniu Artema Furmana. Ogólnie nie znoszę tych wszystkich reality-wieś, ale są utwory, które zapadają w serce i budzą... niepokój? Taki delikatny, bezszelestny szept, który każe Ci upewnić się, że to co robisz, jest właściwe, skonfrontować się na nowo, z tym co sobie założyłeś, czy przypadkiem nie zboczyłeś z założonego kursu?

Jest coś niebezpiecznego w tej piosence, coś co sprawia, że pytasz gdzie jest Twój koń, i gdzie stacjonuje wróg? Nie wiem, jak jest z Wami, ale we mnie ta piosenka budzi... Tęsknotę.  Za przygodą, za zrzuceniem mundurka, za tym by napisać żonie, kochanie będę później a potem wyłączyć telefon...  na trzy dni, ewentualnie tydzień, zaszyć się w lesie, zmierzyć go centymetr, po centymetrze, wzdłuż i wszerz i w poprzek, też przeliczyć całą zwierzynę jaka w nim jest i zmierzyć się z przywódcą watahy wilków, która w nim grasuje....

Nawet jeśli uznacie, że zimne, nocne powietrze widocznie mi poszkodziło, albo, że żona regularnie mnie podtruwa, a to są pierwsze tego efekty... trudno. Ale założę się, że nie ma faceta, i nie ma kobiety [ale o tym przy innej okazji] który/która  właśnie o czymś takim by nie marzył[a]... 

Bardzo słabo znam angielski, ale kiedy słucha się tych melodycznych słów, kiedy budzi się Tęsknota, na powierzchnię serca wypływa pytanie, czy to co robisz naprawdę ma sens? Czy to jest to, co chciałeś robić przez całe życie, zajrzyj w głąb samego siebie, gdzie podziały się te wszystkie bohaterskie czyny, których miałeś dokonać...? Mam nadzieję, że czytając te słowa czujesz delikatne drżenie Twojego serca, to oznacza, że właśnie budzi się ono z letargu... z uśpienia marzeń i pragnień. Ta piosenka opowiada o rzeczach wielkich i straszliwych, straszliwych przez to, jak bardzo takich dokonań pragnie ludzkie serce, zwłaszcza serce mężczyzny...

Czy nie chciałbyś przeżyć wielkiej przygody, która pozwoliłaby sprawdzić Ci, na ile naprawdę jesteś twardy, spotkać się z samym sobą naprawdę? Zetrzeć się z samym sobą w boju, by obedrzeć się z wszystkich masek? Stanąć ramię w ramię z innymi, których kochasz, i którzy KOCHAJĄ CIEBIE!
And if we should die tonight
 We should all die together

I jeśli mamy zginąć tej nocy
 Winniśmy zginąć razem


Ta piosenka traktuje o autentyczności, ale i o miłości, aż do końca, kiedy ramię w ramię stawiamy czoła niebezpieczeństwu. Wtedy tak naprawdę wychodzi kto przyjaciel, a kto wróg, a kto jeszcze...  zdrajca. W świecie pozornej przyjaźni i wygładzonej poprawności, tak naprawdę nie wiemy komu tak możemy wierzyć, a komu jednak nie? Czy zatem naprawdę potrzebna jest wojna, by to odkryć? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz