sobota, 31 maja 2014

TARGI PRACY W OPOLU

Dosłownie kilka dni temu w Centrum Kongresowo Wystawienniczym  odbyły się I Opolskie Targi Pracy.  Nie będę opowiadał co i kto i po co, ale nasunęło mi się kilka refleksji, związanych z  tą imprezą.

Po pierwsze, zaskoczony byłem relatywnie niską frekwencją odwiedzających.  Być może jestem niepoprawnym idealistą, ale spodziewałem się tłumu ludzi kłębiących się pomiędzy stoiskami, a tymczasem pomiędzy stoiskami jedynie nieśmiało przemykali jacyś interesanci. Jednak to wyjątkowo trafnie skomentował Darek Sikorski -  jeden z prelegentów, znany i ceniony mówca motywacyjny, a ponadto opolanin -  Byłem na Targach pracy w Opolu jakieś kilkanaście lat temu i wtedy wszyscy  [wystawcy-pracodawcy] nawzajem się odwiedzaliśmy i wszystko o sobie wiedzieliśmy, wróciłem po kilkunastu latach  i co?  I to samo!

Powiem szczerze, że mnie zamurowało. Opolszczyzna, to jeden z tych rejonów, które ma jedną z najwyższych stóp bezrobocia, a tymczasem na Targach pojawiły się jednostki. Targi miały trwać do 18.30, ale słowo daję, po 14 co niektórzy już zaczęli zwijać swoje stanowiska, a po 17.00 już rozmontowywano stoiska, bo centrum świeciło pustkami.

Jasne, każdy może powiedzieć, że daleko, że ma pracę, zajęcia, dzieci mi płaczą i tak dalej, ale nawet nam (mi i żonie), mimo,  że mamy maleńkie dziecko udało się być na Targach, więc można? Da się? Da! Zaskoczyło mnie również to, że mimo naprawdę ciekawej bazy szkoleń, uczestników również było relatywnie mało. Największą publikę zgromadził chyba wspomniany przeze mnie Darek Sikorski, który nie tyle próbował motywować, co zmieniać sposób myślenia uczestników spotkania. Tak BTW to było zaskakujące, bo za takie spotkania ludzie płacą naprawdę ciężką kasę, a tutaj spotkanie było otwarte, i na 130 tys. miasto było... 0,05% mieszkańców miasta? A może nawet nie tyle...

Kolejnym ciekawym eventem na targach były szkolenia z aktywnego poszukiwania pracy, czy z personal branding [jak budować swój wizerunek w sieci]. Szkolenia były naprawdę ciekawe, dawno już nie byłem na tak dobrych wykładach. Tym bardziej zaskakiwało mnie to, że na aktywnym poszukiwaniu pracy była nas zaledwie garstka.

I rzecz, która razi mnie najbardziej. Brak młodych na Targach, większość z moich znajomych  jest w  wieku, w którym dopiero wkraczają na rynek pracy, który -  no co tu dużo mówić -  nie jest najciekawszy.  Nie wiem jak to ugryźć, że na targach dominowały jednak albo agencje pracy tymczasowej z naciskiem na zagranicę, albo banki/towarzystwa ubezpieczeniowe - cóż, taka specyfika rynku.  Ale że nikomu nie chciało się za przeproszeniem d***y ruszyć, by dowiedzieć się, jakie są możliwości? Zgoda, nawet jeśli uznać je za ograniczone, to jednak jakieś są! To nie jest prawda, że nie ma pracy, praca jest. Nie jest to może praca marzeń, ale wyobraź sobie, że jest to Twój pierwszy stopień w długich schodach na sam szczyt Twojej kariery zawodowej.  Ale jeśli Tobie nie chce się zrobić nawet tego jednego kroku, no to sorry bardzo.

Zastanów się, czy Ci wszyscy menadżerowie, czy oni od razu nimi zostawali?  Nie, nie wzięli się przecież znikąd. Musieli popracować na tych najniższych stanowiskach, poznać strukturę firmy, obyć się z pracą, nabrać doświadczenia, a dopiero później są rekrutowani na wyższe stanowiska. Maria - nasza towarzyszka na targach - zadała pytanie czy nie ma jakiś praktyk na stanowisko menedżera. Może się ono wydać głupkowate, ale doskonale pokazuje, jak wielu młodych ludzi ma parcie na szybkie osiągnięcie sukcesu. Często ludzie myślą, że jak zrobią kolejne szkolenie/studia z zarządzania nami i innymi to w zupełności to wystarczy.  Ale -  znów wracam do Darka Sikorskiego -   czy uczy się nas zarządzania sobą?

Wielu ludzi młodych chciałoby na dzień dobry mieć pod sobą ludzi, być od razu menadżerami, kierownikami etc. Obserwując mojego Kierownika, dopiero rozumiem, że to nie tylko bajer, bo stanowisko kierownicze i wyższa pensja, ale przede wszystkim odpowiedzialność, nie tylko za biuro, jednostkę, którą prowadzi, ale i za ludzi, z którymi współpracuje...

Czasami do miejsca gdzie pracuję trafiają jacyś młodzi ludzie, którzy pytają czy jest może jakiś wolny wakat, albo chociaż czy mogą zostawić swoje CV, bo a nóż widelec... Lubię czytać te CV, bo to co przebija się przez te CV to przede wszystkim ambicja i chęć do pracy -  ale brutalna prawda jest taka, że bardzo często to za mało. Nie piszę tego, by podcinać skrzydła, ale by zmotywować do działania już teraz. 

Wiele osób uważa, że udział w różnego rodzaju szkoleniach, warsztatach, czy podejmowanie jakiejkolwiek pracy chociażby na tzw. "umowy śmieciowe" to głupota, bo przecież i tak to się w życiu nie przyda, jaki pracodawca na to zwróci uwagę? A skąd wiesz, na co zwróci uwagę Twój potencjalny pracodawca? Nawet jeśli praca w tym całym CCIG -  które tak często staje się obiektem żartów studentów, w gruncie rzeczy może być całkiem przyzwoitą kartą przetargową przy staraniu się o pierwszą pracę. Zachęcam do podejmowania pracy już teraz, kiedy jesteście na studiach.

Monika Chodyra, która prowadziła warsztaty personal brandingu czy aktywnego poszukiwania pracy powiedziała, że będąc kiedyś na praktykach w TVN-ie, była zaskoczona jak wielu ludzi potrafi pracować tam za marne grosze, tylko po to, by mieć w CV odnotowany fakt, że pracowali właśnie w TVN-ie. Dla wielu z nich, to przepustka, drzwi do prawdziwej kariery.

Na sam koniec, opowiem Wam jeszcze co Darek Sikorski zrobił, by pokazać nam, jaka jest różnica pomiędzy działaniem  a chceniem. Otóż Darek Sikorski wyjął 100 PLN i zapytał Kto chce stówkę? W powietrze poszybowały ręce, a jeden koleś po prostu wstał i podszedł do Darka -  Czy teraz kapujecie? Chłopak wygarnął stówkę w 15 sekund. Po prostu zwietrzył nadarzającą się szansę. I ją wykorzystał. To nie prawda, że Tobie nie zdarzają się takie szanse, nawet jeśli nie takie, to inne, ale szanse, by być poziom wyżej. Rozglądaj się i staraj się je wykorzystywać. Naprawdę mocno trzymam kciuki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz