Na filmiku widać, że rzeczony ksiądz ma już
spore doświadczenie w sprawowaniu Eucharystii i na pewno przepisy liturgiczne
są mu doskonale znane. Zakładam, że doskonale wie, jakie zasady rządzą
prowadzeniem tego sakramentu. Doskonale wie, że są ścisłe przepisy dotyczące muzyki
w liturgii, a jeśli nie, to może o tym przeczytać w dokładnych przepisach liturgicznych - dla dociekliwych będzie filmik poniżej – że muzyka
w liturgii charakteryzować się powinna doskonałością formy i
sakralną treścią
- i ja chciałbym zapytać GDZIE w tym utworze
występują wymienione powyżej elementy? Zwłaszcza ta sakralność?
Żeby była
jasność, nikt rzeczonemu księdzu nie broni śpiewać, ani tym bardziej sprawiać
takie prezenty swoim bliskim. Ma talent - naprawdę fajnie - ale tak samo jak w
przypowieści o talentach, trzeba się nimi umiejętnie posługiwać. Sam niedawno ślubowałem mojej kobiecie miłość,
wierność i uczciwość małżeńską i tak, miało to miejsce w kościele, a kapłan błogosławił nasz sakrament - ponieważ sakramentu małżeństwa udzielają
sobie małżonkowie, a zadaniem kapłana jest pobłogosławić ten związek.
[Nie, ślub pod płotem z przekonaniem, że Bóg jest wszędzie i nie potrzebuje pośredników, nie będzie uznany za ważny] i chociaż
kapłan, który błogosławił nasz związek ma naprawdę niesamowitą dykcję i równie
niesamowity głos, nie wpadł na równie ekscentryczny pomysł, ponieważ on
miał zupełną świadomość tego, że występuje w imieniu Boga, a nie swoim, o czym - jak zakładam - zapomniał irlandzki duchowny. Bo
gdyby Jezus chciał, żeby śpiewać nowożeńcom tkliwe pioseneczki w trakcie Mszy,
to na pewno takowe przepisy znalazłyby się w przepisach liturgicznych już kilka wieków
temu. Ale ich
nie ma.
Jaki stąd wniosek?
Oczywiście,
kiedy tylko pojawił się tekst z "Gościa" ruszyła lawina "hejtu", na kler: że to pedofile, że jeden biedny ksiądz ładnie zaśpiewał
i już wszyscy się na niego rzucili i tak dalej. Najlepsze jest to, ze wszystkie
te wypowiedzi przypominają wypowiedzi polskich polityków, w myśl zasady nie znam się to się wypowiem. W moich rodzinnych stronach funkcjonowało powiedzenie, że Polacy po wódce są najlepszymi lekarzami, politykami i teologami – tak, bo
każdy ma rację, z tym że racja jest jak d…
każdy ma swoją. I komentarze, zwłaszcza te z Onet.pl po prostu rozwalają
- fajny
ksiądz, widać że z powołania - a
po czym to widać? Po ornacie, czy po czystości głosu? A może jest jeszcze jakieś kryterium, bo nie bardzo wiem skąd taki osąd?
- kto
śpiewa, ten dwa razy się modli - czyli od dzisiaj mogę poprosić o Stairway to Heaven jako hymn na Wejście?
- skoro ksiądz podczas Mszy reprezentuje Chrystusa
- to taki Chrystus podoba mi się najbardziej
- naprawdę super, ale Chrystus jest
jeden i nie zawsze taki, jaki nam się
podoba, kiedy wyrzuca nam brak chęci poprawy, naszą zatwardziałość i nie wierność nie jest już taki słodki… inaczej starożytny Sanhedryn i reszta "ferajny" nie usiłowałaby go zgładzić. Z resztą słyszałem ostatnio tekst, jakoby Chrystus, gdyby rozpoczął swoją publiczną działalność, prawdopodobnie skończyłby na elektrycznym krześle...
I jeszcze jedno, kiedy była cała ta Shrekomania, jeden z księży w parafii [nie w naszej diecezji] pozwolił w czasie Mszy na Hallelujah ze Shreka. I teraz jedna rzecz - dzieci maja zabawę: tak pięknie śpiewają, rodzice tacy zadowoleni, że dzieci zaangażowane w Mszę świętą, ksiądz też taki zadowolony, tylko czemu potem jedyne, co interesowało dzieci to to, kiedy będzie Shrek na Mszy - to na Mszy ma być Jezus czy Shrek? I zgadnijcie co skojarzyło mi się w momencie kiedy oglądałem ten filmik i słuchałem hallelujach - Shrek w ornacie...
I jeszcze jedno, kiedy była cała ta Shrekomania, jeden z księży w parafii [nie w naszej diecezji] pozwolił w czasie Mszy na Hallelujah ze Shreka. I teraz jedna rzecz - dzieci maja zabawę: tak pięknie śpiewają, rodzice tacy zadowoleni, że dzieci zaangażowane w Mszę świętą, ksiądz też taki zadowolony, tylko czemu potem jedyne, co interesowało dzieci to to, kiedy będzie Shrek na Mszy - to na Mszy ma być Jezus czy Shrek? I zgadnijcie co skojarzyło mi się w momencie kiedy oglądałem ten filmik i słuchałem hallelujach - Shrek w ornacie...
A na koniec
jeszcze tekst z Internetu, którego sam nie ogarniam: "Może chodziłbym na Mszę,
gdyby księża tak śpiewali jak ten ksiądz" – czego tak naprawdę szukasz na
Mszy? Rozrywki? To idź do cyrku, bo
Eucharystia do rozrywki nie służy! A hejterom, którzy uważają, ze zabraniam
chodzić innym do kościoła odpowiadam: Nie, nie zabraniam. Natomiast próbuję zmusić do
zastanowienia się po co tam iść?
Dla dociekliwych w tym temacie, obiecany filmik:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz