piątek, 16 maja 2014

Ja - Iniemamocny ? [cz. IV: Odwaga]

Jakiś czas temu napisałem na "Twarzoksiążce" prośbę o jakiś fajny film do obejrzenia wspólnie z żoną. Jedna z osób podrzuciła mi tytuł  "W Pogoni za Szczęściem", uznałem go za najbardziej ckliwy spośród wszystkich propozycji, a więc w domyśle spodoba się mojej żonie...  Z zaszokowaniem odkryłem, że żeby biec za szczęściem, naprawdę trzeba mieć jaja...

Ckliwy tytuł skrywa pod sobą [opartą na faktach] historię człowieka, który oszczędności utopił próbując dorobić się na sprzedaży sprzętu medycznego. Interes szedł kiepsko, więc i z płynnością finansową było podobnie, a to rodziło kolejne problemy. Chris - główny bohater - po kolei tracił wszystko: najpierw odeszła od niego żona, potem został wyrzucony na bruk -  dwukrotnie. Niesamowite jest to, że za każdym razem, kiedy wydaje się, że już wyszedł na prostą, coś spada na niego jak grom z jasnego nieba - ot chociażby moment, kiedy zaczyna staż jako makler i naprawdę zaczyna sobie nieźle radzić, skarbówka zajmuje mu całe konto z powodu niezapłacenia zaległego podatku. Takich sytuacji jest wiele, ale to, co sprawia, że ten film jest wyjątkowy, to to, że Chris nigdy się nie poddaje.

Nie, Chris nie jest typem bohatera o stalowych cohones, który rozkłada wszystko i wszystkich na łopatki. Fabuła filmu aż za często pokazuje nam Chrisa na deskach, ale to, co w nim wprost monumentalne, to to, że on nie godzi się na zastaną rzeczywistość. On cały czas się z nią zmaga, cały czas stara się przeć do przodu i to jest w nim wspaniałe. Cały czas stara się zmienić sytuację i jak nikt rozumie, że zależy ona tylko od nas samych. Chris ma też swoje wady, co szczególnie odczuwa jego żona, która w ostateczności postanawia go zostawić...

Ale Chris ma też syna, którego kocha ponad wszystko inne i stara się, w miarę swoich możliwości, zapewnić mu wszystko, czego tylko potrzebuje. To właśnie dla niego Chris ryzykuje startując jako makler, zamyka się z nim w toalecie, gdy nie mają gdzie spać [ta scena jest naprawdę czarująca], codziennie staje w kolejce do noclegowni... nie zawsze jest kryształowy w swoim postępowaniu, ale wie, że to dla nich (dla niego i jego kilkuletniego syna) być albo nie być, a na to drugie po prostu nie może sobie pozwolić.

Jest jedna scena w tym filmie, która szczególnie głęboko zapadła mi w pamięć, i zapewne każdemu, kto obejrzał ten film. Chris wraz z synem grają w koszykówkę, kiedy nagle malec dzieli się z ojcem marzeniami o karierze koszykarskiej. Ten brutalnie sprowadza dzieciaka na ziemię. To kluczowy moment konfrontacji, po której chłopak może się już nie podnieść. Chris jednak reflektuje, co zrobił i w tym momencie wypowiada słowa, które są niemalże błogosławieństwem dla przyszłego koszykarza, nie tylko w karierze koszykarskiej, ale w ogóle w życiu.



Tak sobie myślę, że Ci wszyscy patynowi bohaterowie z super mocami, nijak mają się do prawdziwego życia. Prawdziwymi bohaterami stają się dla nas ci, dzięki którym udało nam się poczuć, że możemy wszystko. Jestem praktycznie na starcie dorosłego życia i w sumie g***o o nim wiem, a już na pewno nie wiem z czym przyjdzie mi się w życiu zmierzyć. Historia Chrisa pokazuje jednak, że bez względu na okoliczności, można robić swoje. Pokazuje też, że branie odpowiedzialności za swoje życie, to także wzięcie odpowiedzialności za tych, którzy są od nas zależni i którzy w nas pokładają swoją nadzieję. I Chris pomimo przeciwności losu, a są one nie byle jakie, potrafi się z tego wywiązać w zachwycający wręcz sposób.

I jeszcze jedna refleksja. Ten post oznaczony został jako  Odwaga. Chyba nikt z Was, nie ma wątpliwości, że trzeba prawdziwej odwagi, owych stalowych cochones, by dokonać rzeczy, które stały się udziałem Chrisa. Skąd tak naprawę ją czerpał, nie wiadomo. Być może jedynym światełkiem w tunelu był jego kilkuletni syn. Ale jest jeszcze jeden wymiar odwagi w tym filmie, a który jest tak często pomijany. To odwaga bycia przy swoim dziecku, pomimo przeciwności jakie zalewają on - Chris - nadal trwa przy swoim synu. Pomimo błędów i potknięć stara się być dla niego wzorem, choć, (co pokazuje scena przy koszu) jest jedynie człowiekiem. Nie jest łatwo wygrać z losem, ale ta historia uczy, że choć okupione ogromem poświęceń, zwycięstwo jest możliwe.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz