piątek, 2 maja 2014

Modlitwa Jeff'a

Rzecz się dzieje w Ameryce, więc jak najbardziej nasz bohater ma amerykańskie imię, powiedzmy, że Jeff. Jeff zwierzył się swojemu pastorowi, że ma pewne wątpliwości co do skuteczności modlitwy. Pastor zastanowił się dłuższą chwilę, a potem zaproponował Jeffowi pewien zakład;  zaproponował mu, żeby przez 30 dni szczerze modlił się o to, by Bóg uczynił coś niezwykłego w jego życiu, jeśli Jeff będzie szczerze modlił się i po upływie 30 dni nic się nie stanie, dostanie od pastora $100.


Jeff zaskoczony propozycją pastora, po krótkim szoku przystanął na "zakład". Musicie wiedzieć o Jeffie jeszcze dwie rzeczy. Jeff był politykiem, ale nie takim, o którym możecie przeczytać na pierwszych stronach najbardziej poczytnych dzienników i właśnie został zaproszony na kolejny nudny bankiet przez senatora swojego stanu.  W trakcie bankietu Jeff poznał pewną kobietę, która jak się okazało, jest prezesem fundacji prowadzącej sierocińce w Nairobi, stolicy Kenii. Jeff, z zainteresowaniem słuchał opowieści o trudach prowadzenia ośrodka dla dzieci i wprost nie potrafił pojąć jak w tych skrajnie trudnych warunkach żyją wychowankowie sierocińca.

Pani Prezes postanowiła zaprosić Jeffa do swoich ośrodków w Nairobi i tak też się stało, Jeff odwiedzał kolejne ośrodki, niejako na własnej skórze przekonując się jak trudne są warunki kenijskich sierot. Po powrocie długo nie mógł spać nocami, ciągle rozmyślając jak pomóc tym biednym dzieciom. W końcu postanowił zorganizować zbiórkę żywności, ubrań, ogólnie wszystkiego co mogłoby się przydać, a poza tym Jeff postanowił skontaktować się ze wszystkimi znanymi mu producentami żywności w Stanach, z pytaniem czy nie zechcieliby odstąpić żywności, która ma już krótką datę przydatności, a najprawdopodobniej nie uda się jej sprzedać. O dziwo, większość z nich przystała na propozycję Jeffa. Zebrano ogromne ilości darów, nawet jakimś cudem udało się zorganizować statek, który pomógł tą wielką pomoc przetransportować do Kenii.

Jakiś czas potem Jeff odebrał najdziwniejszy telefon, jakiego tylko mógł się spodziewać, a raczej jakiego na pewno się nie spodziewał. Zadzwonił do niego.. prezydent Kenii, który w podzięce za okazaną pomoc jego krajowi, zaprosił go jako swojego gościa do siebie i chciał pokazać mu całe piękno swojego kraju.  Jeff pojechał. Kenia okazała się jeszcze bardziej zapierającym dech w piersiach krajem aniżeli za pierwszym razem. Jednak przejeżdżając przez ten piękny kraj, natrafili na wyjątkowo paskudne miejsce, gdzie za kratami, przetrzymywani byli nędznie ubrani i najprawdopodobniej niedożywieni mężczyźni. Jeff zapytał kim są Ci ludzie, prezydent odpowiedział, że to więźniowie polityczni, którzy stanowili opozycję do jego rządów.  Jeff, bez ogródek powiedział, że jako prezydent demokratycznego państwa, nie może więzić niewinnych ludzi, tylko dlatego, że nie popierają jego rządów.

Reszta podróży minęła bez większych zgrzytów, Jeff podziękował za zaproszenie a prezydent wyraził raz jeszcze wdzięczność za pomoc okazaną jego krajowi.  Minęło kilka miesięcy, kiedy Jeff odebrał kolejny telefon, tym razem dzwonił pracownik Departamentu USA ds. Kontaktów Międzynarodowych. Czegoż chciał od Jeff'a?  Chciał mu podziękować, za pomoc w uwolnieniu kenijskich więźniów politycznych, o których uwolnienie rząd USA starał się przez kilka ostatnich lat, jak widać bezskutecznie.

Historię tę zaczerpnąłem z książki Johna Ortberga, Jeśli chcesz chodzić po wodzie, musisz wyjść z łodzi.  To jedna z najbardziej inspirujących mnie książek, jaką miałem przyjemność przeczytać. Może Wam się wydawać, że to ckliwa opowiastka, gdyby nie to, że wydarzyła się naprawdę, oczywiście opowiedziałem ją 'z pamięci' gdyż mój egzemplarz...  zaginął. Więc jeśli masz -  Drogi Czytelniku -  mój egzemplarz tej książki, to gorąco Cię proszę, POINFORMUJ MNIE O TYM!

Ale pomijając to, zwłaszcza, jeśli nie jesteś do końca przekonany co do potęgi modlitwy, a Twoja znajomość z Bogiem ma status "zaraz wracam" to proponuje Ci ten sam zakład, który pastor zaproponował Jeff'owi. Żeby jednak przeciwdziałać nadużyciom, proszę poinformuj mnie, że "wchodzisz" w ten zakład. Miej też na uwadze to, że idzie za tym konkretne zobowiązanie, w którym najważniejsza jest regularność. Nawet jeśli coś nie wyjdzie -  tzn. wyjdzie, tzn. wydarzy się w Twoim życiu coś niesamowitego, coś czego się totalnie nie spodziewałeś, co w jakiś sposób wywróciło Twoje życie do góry nogami, tak jak życie Jeffa, po prostu mnie o tym poinformuje, to będzie więcej aniżeli wygrana...
A więc do dzieła!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz